Nowa nadzieja dla Francuzów – Renault Captur

Renault Captur – mały, miejski crossover

Wymierające powoli Renault Clio jest bardzo smutnym pożegnaniem małych kompaktów, jednak po drugiej stronie barykady znajduje się odnoszące olbrzymie sukcesy Renault Captur. Kompaktowy crossover bazuje w dużej mierze na Clio i… Kapturze. Tak, to nie pomyłka – Renault na rynki wschodnie zmieniło tylko jedną literę w nazwie, odróżniając od siebie dwie konstrukcje (zmian technicznych jest oczywiście więcej). Polacy nie mają jednak czego zazdrościć. W salonach nad Wisłą dostępna jest relatywnie szeroka paleta jednostek napędowych europejskiego Captura – można wybierać pomiędzy bazowym 0.9 TCe (moc 90 KM), 1.2 TCe, a najmocniejszym 1.3 TCe (160 KM). Warto także zaznaczyć, że w konfiguratorach nie ma już żadnej opcji wysokoprężnej – w zamian klienci otrzymują wybór pomiędzy czystą benzyną, benzyną+LPG, mikrohybrydą a hybrydą plug-in. Stylistyka bardzo przypomina kompaktowe modele Renault – Megane oraz Clio. Charakterystyczne wcięcie w lampach nie jest możliwe do pomylenia z jakimkolwiek innym pojazdem. Ciekawe są też kolory nadwozia – najpopularniejszy jest brzoskwiniowy.

Wersja na rynki globalne

Renault Captur występuje także w wersji na rynki światowe – Azję, USA, Rosję, Bliski Wschód. Tamtejsza edycja oferowana jest w znacznie innej palecie jednostek napędowych. Pojemnościowo zaczyna się ona tam, gdzie europejska kończy – od silnika 1.3. Wariant o największej pojemności to dwulitrowe F4R, doskonale radzące sobie ze zwiększonym wymiarami Captura.